poniedziałek, 30 sierpnia 2010

weekendowy bilans

Praca, praca, praca,bo trzeba zająć ręce. Dobrze, że przyjechała, bo trzeba jakoś zająć myśli.

To tu, to tam, to z tymi czy tamtymi, a jednak ja dalej obok tego. jak za kulisami życia. w jakiejś ciemnej dziurze.

Odruchem bezwarunkowym zasiała się jakaś myśl, a ja usiłuję ją zabić...

piątek, 27 sierpnia 2010

sukni wiązanie























bo dbają o to, bym nie była sama z myślami tymi.

'przyjedziesz pomóc mi z suknią?' przyjedziesz.

księga gości... a jeszcze tydzień temu wszystko było inaczej.

chyba pierwszy jakiś blady uśmiech z Nes.- Krecika nurkującej w suknię, z tej ich pełnej pośpiechu latanimy. i mała dziewczynka na podwórku "panna młoda! ślub biorą!". upychanie sukni Nes. do fieścinki i ja z tyłu.


Wieczorem odbiór Stasiora z PKS'u, tradycyjnie pierwszy przystanek w Jazzgocie na piwie i weselna w domu. szukanie zgubionego papierosa i wieńczący wieczór,wybudzający ze snu, telefon od Nes. o 2.20 z tym moim ulubionym jej tonem: "czeeeźźććć MIsiuuuuuu co robisz???????" śpisz, bo jutro crp.